"No title"
W końcu nadszedł weekend. Powinnam być zachwycona, jednak ze spuszczoną głową powlekłam się do domu. Nie miałam ochoty tam iść, bo gdy mój starszy brat David poszedł do poprawczaka, nie dostawałam zrozumienia. Tata zginął w wypadku samochodowym, a po jego śmierci mama zaczęła pić.. Bałam się wrócić, ponieważ znając życie znów mama będzie leżała i się na mnie darła, kazała sprzątać. W końcu, gdy dotarłam do budynku, spojrzałam za siebie z tęsknotą, że może kiedyś jeszcze mama przestanie pić i będzie normalnie. Weszłam cicho do domu. Mama oglądała telewizor. Gdy usłyszała drzwi, natychmiast zareagowała, jak to miała w zwyczaju.
- Karolina! Przylazłaś do tego domu?
- Tak mamo! - powiedziałam
- Zostaw plecak i zmywaj gary, bo jak nie, to użyję pas!
Pokiwałam smętnie głową i poszłam do kuchni. Podwinęłam rękawy i zaczęłam myć. Mama co chwile krzyczała, bo jacyś ludzie kłócili się w telewizji. Gdy umyłam, podeszłam do salonu.
- Jest coś na obiad? - spytałam
- Nie ma! Jesteś duża, sama sobie zrób!
- Ale nic nie ma w lodówce!
- Zaraz coś kupię..
Mama podniosła się i wyszła z domu. Usiadłam w pokoju i napisałam zadanie domowe, aby mieć z głowy. Głód dawał o sobie znać.. Spojrzałam na zegarek. Mama wyszła około piętnastej, była osiemnasta. Wystraszyłam się. Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Powlekłam się i otworzyłam. W drzwiach stali... dwaj policjanci. Uśmiechnęli się miło, później zaś znów stali się poważni.
- Ty jesteś Karolina, prawda?
Skinęłam głową, odjęło mi mowę.
- Coś się s-stało? - spytałam niepewnie
- Niestety tak.. Przyłapaliśmy twoją matkę, gdy próbowała okraść sklep.
*Dlatego jej tak długo nie było!* - pomyślałam z lękiem, mama nigdy tak nie robiła!
- Jest druga wiadomość.. Nie jest ona dobra..
Spojrzałam na policjanta ze zgrozą. Bałam się jego wiadomości.
- Musisz iść do domu dziecka. Nie ma innego wyjścia.
Popatrzyłam się na nich z miną typu "WTF?".
- Teraz proszę, spakuj swoje najważniejsze rzeczy.
Oprzytomniałam.
- A co ze szkołą?
- Jak na razie będziesz miała lekcje indywidualne..
Skinęłam głową i poszłam do pokoju. Złapałam pierwszą lepszą walizkę i byle jak wsadziłam najpotrzebniejsze ciuchy. Do plecaka spakowałam książki i kilka innych rzeczy. Wyszłam na korytarz.
- Gotowe.. - powiedziałam
- Dobrze... zamknij dom, klucze oddasz nam, zawieziemy cię tam.
Pokiwałam głową, zamknęłam dom. Podałam im klucze i powlekłam się za funkcjonariuszami policji do radiowozu. Usiadłam z tyłu, położyłam obok siebie walizkę i plecak, zapięłam pas. W końcu ruszyliśmy. Przyglądałam się przez szybę na ludzi.. Wydawali sie tacy szczęśliwi. Po niedługim czasie radiowóz zatrzymał się pod budynkiem. Wydawał się taki smutny.. Był stary.. Weszłam do środka, za mną szedł policjant. Czułam na sobie spojrzenia innych dzieci. Ciągnęłam walizkę za sobą. Funkcjonariusz załatwił wszystko i wyszedł. Rozejrzałam się, a do mnie podeszła młoda kobieta.
- Ty pewnie jesteś Karolina? Witamy cię u nas! - uśmiechnęła się miło
- T-tak.. D-dziękuję.. - powiedziałam cicho
Pani zaprowadziła mnie do pokoju, który był obok pokoju dwóch chłopaków, którzy byli starsi o rok ode mnie. Pomieszczenie, któro przypadło na mnie, nie było ładnie umeblowane. Jakieś łóżko postawione w kącie, mały stolik pod oknem i szafa. Skinęłam głową dziękując. Usiadłam na łóżku i podkuliłam nogi. *Kiedyś myślałam, że zawsze będzie dobrze, a w cale tak nie jest* - pomyślałam ze łzami w oczach. Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Otarłam oczy i podeszłam do drzwi. Za nimi stali chłopcy z pokoju obok.
- Ty jesteś Karolina? Ja jestem Dawid, to jest Jakub.
Skinęłam głową. Nadal miałam podkulone nogi.
- Chcesz.. żebyśmy poszli? - spytał Jakub, widać, że Dawid był jego agresorem
Pokręciłam głową. Szczerze chciałam, żeby poszli, ale nie chcę od razu wyjść na chamską dziewczynę.
Pogadaliśmy chwilę, bo pani Kasia (tak miała na imię) zawołała nas na obiad. Zjadłam szybko i wróciłam sama do pokoju. Usiadłam na łóżku i wyciągnęłam jakąś kartkę. Zaczęłam pisać jakieś słowa. Nie wiem, co to było, ale coś nabazgrałam. Zgniotłam kartkę i rzuciłam do kosza. Położyłam się i spojrzałam w sufit. Leżałam tak rozmyślając w nieskończoność. Jednak moje rozmyślenia przerwała pani, wołając na kolację. Zjadłam kanapkę i poszłam spać.
Następny dzień zaczął się szybciej, niż mi się wydawało. Zdziwiłam się, bo nie czułam zapachu alkoholu, jednak otwierając oczy przypomniało mi się, że nie jestem w domu. Z trudem podniosłam się i przebrałam w ciuchy. Poszłam na śniadanie. Usiadłam gdzieś w kącie. Wokół dzieci darły się i bawiły jedzeniem. Szybko pożarłam co miałam i omijając dzieciaki weszłam do swego pokoju. Do pokoju zapukał Dawid. Sam? Zdziwiłam się i otworzyłam drzwi. Ten jakby nigdy nic wszedł i zamknął za sobą drzwi. Na klucz.
- E.. Co to ma znaczyć? - spytałam
- Jesteś taka słodka.. aż muszę to zrobić! - zaśmiał się i wywrócił mnie na łóżko
- Odwal się! - krzyknęłam przerażona, gdy ten stanął na czworakach nade mną
- Spróbujesz powiedzieć nie, a zrobię coś innego.. Bardziej bolesnego.. Nie zgwałcę cię..
Pokręciłam głową.
- Nie, nie i jeszcze raz nie! - odepchnęłam go nogami, a ten się wywrócił.
- CO TO MA ZNACZYĆ? - wybuchł
- To znaczy, że nie masz u mnie szans zboczeńcu.
Chłopak podniósł się i uderzył mnie w twarz, robiąc mi śliwę na oku.
- Pożałujesz za to! - krzyknęłam i złapałam go za nadgarstki. Szybko obkręciłam go, i nadal trzymając za nadgarstki, położyłam na łóżku i przytrzymałam. Wzięłam jakiś sznurek, który miałam przy sobie i zawiązałam mu ręce.
- A teraz pójdziemy do pani i powiem, co próbowałeś robić.
Dawid zdziwił się.
- Skąd znasz te chwyty?
Przewróciłam oczami. Nie miałam ochoty odpowiadać mu na to pytanie, bo i tak do szczęścia mu to nie było potrzebne. Od dziecka marzyłam, żeby zostać policjantką, więc czasami oglądałam seriale policyjne i cząsto spacerując po mieście pytałam się funkcjonariuszy jakie są zadania w policji i tak dalej... Otworzyłam drzwi i wyprowadziłam chłopaka. Na korytarzu spotkałam panią Kasię. Opowiedziałam jej o całym zajściu i obiecała, że to się więcej nie powtórzy.
Tak w strachu, lęku i nadziei spędziłam ten tydzień. W poniedziałek straciłam całą nadzieję. Siedziałam właśnie na łóżku, gdy do pokoju weszła pani z uśmiechem.
- Jest rodzina, która chce cię zaadoptować! - zaświergotała
Uśmiechnęłam się, lecz miałam niemałe wątpliwości. Wyszłam za nią do jej gabinetu. Siedział tam jakiś facet, kobieta i... Jakub? Usiadłam na wolnym krześle i przysłuchiwałam się pani. Co chwilę potakiwałam, w końcu wypełnili karty i wysłali mnie do pokoju po rzeczy. Wsunęłam się do pokoju i poprawiłam łóżko. Spakowałam swoje manatki i posprzątałam pokój. Spojrzałam jeszcze raz na niego i wyszłam. Powlekłam się za nowymi rodzicami do ich siedmioosobowego auta. Szczerze powiedziawszy było, fajne, bo nigdy takiego nie widziałam. Przyglądałam się przez okno. Zawsze lubię tak robić, gdy na serio nic nie ma do roboty, a droga się dłuży i dłuży. Po niecałych pięciu minutach dotarliśmy na miejsce. Domek był zadbany, dość duży i elegancki. Uśmiechnęłam się na myśl, że to będzie mym domkiem. Z niecierpliwością poszłam za "mamą i tatą" do środka. Za mną szedł Jakub. Cały czas patrzył się na mnie, a gdy ja się patrzyłam na niego, ten odwracał wzrok.
- Witajcie w nowym domu! Wasz pokój znajduje się na górze, pierwsze drzwi na lewo..
Spojrzałam na nią z miną w stylu "WTF?".
- Oczywiście, będę z nią dzielił pokój. Oświadczam, że nie będę wrzynał żadnych wojen ani nic. - powiedział chłopak
Ojciec najwidoczniej był uradowny tym, że nie będziemy się kłócić. Pokręciłam głową i powlekłam się na górę. Widać było, że przygotowali z myślą o dziewczynie i chłopaku. Rozejrzałam się i rozpakowałam swoje manatki. Położyłam się na miękkim łóżku i westchnęłam. Jakub jak gdyby nigdy nic podszedł do mojego łóżka i położył się obok mnie.
- E.. To moje łóżko?
- Tak, wiem! Ale cieszę się, że mogę dzielić pokój z tobą! - zaśmiał się serdecznie
Wyczułam w nim jakiś podstęp.. Mój policyjny instynkt nigdy nie nawalał. Zwaliłam go kuksańcem w ramię. Podeszłam do swojego biurka. Na nim stał... nowiusieńki laptop. Kiedyś o takim mogłam tylko pomarzyć! Nie włączyłam go od razu. Przeszukałam szafki. Było trochę książek o dojrzewaniu i tak dalej. W jednej szafce był zapas podpasek, których wszak nie używam, bo mi nie są potrzebne, aczkolwiek jeszcze nie miałam okresu. Tymczasem Kuba przeszukując szafki również znalazł książki o dojrzewaniu. Znalazł chyba coś jeszcze, ale szybko schował i tylko głupio się uśmiechał. Podniosłam się i zeszłam na dół.
- Mamo, mamy jutro iść do szkoły?
- Karolino, ty zostań. Masz tą śliwę przy oku, będą się śmiać. Od Kuby odpiszesz lekcje później.
- Dobrze.. - powiedziałam ucieszona, że ja mogę zostać w domu. Zbliżał się wieczór. Na kolację zjadłam kanapkę z Nutellą i pognałam do pokoju. Wzięłam piżamy i poszłam do łazienki, gdzie szybko się przemyłam i przebrałam. Gdy weszłam do pomieszczenia, Kuba leżał na swoim łóżku i czytał książkę, która miała bardzo dziwny tytuł.
- Dobranoc! - powiedziałam, kładąc się i zasypiając.
Chłopak nie oderwał się od lektury. Widać było, że go bardzo zaciekawiła. Następny ranek był również cudowny jak poprzedni wieczór. Wstałam później niż zwykle. Kuba był w szkole, a rodzice w pracy. Poszłam na dół do kuchni. Zastałam tam karteczkę od nich. Uśmiechnęłam się i zjadłam płatki z mlekiem. Szybko przebrałam się i schodząc na dół skierowałam się do salonu. Usiadłam tam na bardzo miękkim fotelu i włączyłam telewizor..