-Kanapy? eehhhem dobrze - mruknąłem cicho, chociaż było już tym nie pobrudzeniem troszkę za późno.
-Nie no coś ty, ona ma takie coś, że rysuje i ten rysunek zmienia się w żywe, a że ja nie... - nie lubiłem tego mówić więc pominąłem ten wyraz - to mi dała to mięso/steka czy jak wy to tam zwiecie, dla mnie to mięso i mięso ale Wy/ludzie jakoś to tak śmiesznie segregujecie, tu stek, szynka, schab itd.