Podał mi miecz.
Złapałam go i przyjęłam pozycję.
- Nie żyjesz.. - syknęłam
- Fajny żart.. - mruknął przyjmując pozycję
"Schowałam" rękę za plecy. Zaczęłam władać mieczem.
Zdziwiony spojrzał na mnie, tak się zdziwił, że nie mógł się poruszyć.
Jeszcze kilka ruchów, i Sev leżał na ziemi.
- I co?
- Dobra, idź już.
- A ty?
- Idę szukać innej naiwniaczki.. - zaśmiał się
- Osz ty..
Rzuciłam w niego kulą ognia. Ten zginął.
- Musiałam to zrobić.. - szepnęłam i wyszłam