-Wyrwana z objęcia mgły,
jak krew czerwona,
jest prawie ziszczeniem,
nie powiedziały tego sny,
ich opowieść została zakończona,
ale nie płomieniem.
Ja to zrobiłem dłoniami,
przetarłem oczy jeszcze śpiące,
one były prawie między gwiazdami,
a moja myśl je uziemiła,
zbliżyła złote słońce,
w taki sposób to zakończyła.
Musiało tak się stać,
ona na uwagę zasługiwała,
ta czerwień na jej poliku,
miała jeszcze długo trwać,
inspiracją tę chwilę zalewała,
a jej smak nie skończył się w strumyku.-szepnąłem cicho-Lubię jak się rumienisz.