Gdy było już po wszystkim podeszłam do jego łóżka. Złapałam jego rękę.
- Jacob.. - szepnęłam
- Nie zostało mi już dużo życia. Chcę ci powiedzieć to, czego nigdy nie miałem odwagi. Bardzo mi się podobasz. Teraz już nie możemy być razem, ale wiedz, że mój duch zawsze będzie przy tobie.. - powiedział
Kilka łez mi poleciało.
- Nie.. nie możesz umrzeć.
- Miał jad w kłach i pazurach. - szepnął i się więcej nie poruszył
Nie mogłam się na to patrzeć. Wiedziałam, że powinnam zostać, ale nie dałam rady. Wyszłam.