-Mam jeszcze kilka. Oto opowieść "Kradzież"
-Wioska Pairur w okręgu Godawari słynęła z żyznej i urodzajnej ziemi, ale przede wszystkim z uprawy różnych drzew owocowych. Wokół każdego domu rosły drzewa cytrusowe, granaty, bądź palmy kokosowe. Mieszkańcy Pairuru sprzedawali owoce na targu i żyli w dostatku. W wiosce tej mieszkało bardzo poczciwe małżeństwo bramińskie. Bóg nie obdarzył ich dziećmi, nie byli też zbyt zamożni. Obok ich chatki rosło tylko jedno drzewo cytrynowe, choć rodziło ono zazwyczaj dorodne i smaczne owoce. Pieniądze uzyskane z ich sprzedaży całkowicie wystarczały na skromne życie, które prowadzili bramin ze swoją żoną. Dbali o to drzewo tak troskliwie, jakby było ich jedynym, ukochanym dzieckiem.
Pewnego roku drzewo obrodziło taką obfitością cytryn, że gałęzie uginały się pod ich ciężarem. Stara braminka ucieszyła się bardzo, licząc na niezły zarobek, lecz zarazem zaczęła się martwić, jakby tu uchronić plon od niepożądanych smakoszy. Gliniany murek otaczający dom był już bardzo stary i w kilku miejscach miał dziury. Staruszkowie postanowili jak najszybciej sprzedać zbiór i wieczorem ustalili, że następnego dnia mogą się wybrać na targ.
- Chyba będę musiał czuwać całą dziesiejszą noc - niepokoił się bramin - byle by przeszła spokojnie. Gdyby ogołocono nasze drzewo z owoców, nie mielibyśmy z czego żyć.
- Masz rację, w nich cała nasza nadzieja. Tylko że jesteś bardzo zmęczony i powinieneś się przespać. Mam dobry pomysł. Okręcę drzewo brudnymi szmatami. Nawet złodziej nie dotknie takich brudów, będzie się brzydził, przecież sam przy okazji się utytła. A w dodatku i strach przed grzechem na pewno go powstrzyma. Mówię ci, możesz spokojnie się położyć.
Stary się zgodził i poszedł spać. Całej tej rozmowie przysłuchiwał się pewien złodziej, który kręcił się nie zauważony koło domu. Już parę dni temu upatrzył sobie te piękne owoce. Gdy tylko starzy udali się na spoczynek, nie zważając, rzecz jasna, na brudną szmatę, wdrapał się na drzewo i ogołocił je doszczętnie ze wszystkich owoców.
Rano staruszkowie zobaczyli swoje ukochane drzewo nagie i okaleczone. Długo rozprawiali ze smutkiem na temat niegodziwości ludzkiej, złodziejstwa i nieuczciwości, tak że nawet sama kradzież przestała być ważna.
Gdy skończyłem zamyśliłem się patrząc w niebo.